top of page

Są tacy ludzie, którzy żyją w ciągłym ruchu i nieustannie, przez dziesiątki lat, podróżują po całym świecie. Przemierzają dziesiątki tysięcy kilometrów, a na swojej drodze spotykają całe rzesze różnych ludzi. Bardzo często nie posiadają stałego miejsca zamieszkania. Równie często w ogóle nie posiadają domu do którego mogą wrócić ani żadnej rzeczy materialnej prócz plecaka. Mało tego, nie odczuwają tęsknoty za domem rodzinnym ani za ojczyzną twierdząc, że 'dom jest tam gdzie nasi najbliżsi'. 
Odcięci fizycznie od rzeczywistości i codziennych zmagań, wolni psychicznie i mentalnie od 'dobrodziejstw' stacjonarnego życia. Podróżują. Jednak nie podróżują w poszukiwaniu 'czegoś'. Podróżują dla samego podróżowania. 
Szczęśliwy ten, kto spotka ich na swej drodze i przejrzy 
się w nich jak w lustrze. Szczególnie w ich bezinteresownym i bezpretensjonalnym podejściu do życia. 
W przeciągu kilkudziesięciu lat ich tymczasowe adresy korespondencyjne pochodziły nie tylko z Europy, 
ale i z obu Ameryk, Afryki, Azji. Prawie wszędzie czują 
się dobrze. Szybko dostosowują się do zmian czasowych 
i klimatycznych, do odmiennych ludzi, kultur, zwyczajów, obowiązującego prawa etc. Jednak nie należą do żadnej ze społeczności na wyłączność. W zasadzie żyją jakby obok ludzi. Z zewnątrz wygląda to raczej jakby nie tworzyli rzeczywistości, lecz ją jedynie obserwowali. Zarówno sami nie czują się częścią żadnej społeczności, jak i żadna społeczność nie akceptuje ich w pełni. Tolerują się wzajemnie, lecz nie tworzą głębszych więzi. Kraj ich urodzenia nie ma tu najmniejszego znaczenia. Kraj w którym się wychowywali również. Nie wiedzą, gdzie będą jutro, za tydzień, za miesiąc, a tym bardziej za rok albo za dwa lata. 
Mówią wieloma językami, choć żadnym perfekcyjnie. Są niezależni i samowystarczalni. Nie mają oczekiwań w stosunku do świata ani do ludzi. Przyjmują życie takim jakie jest. 
Sami czują się najlepiej w tych rejonach świata, 
które w jakichś sposób ich zainteresowały. Zwłaszcza tam, gdzie jeszcze nie byli. Na niezbędne wydatki zarabiają własną pracą. Liczba miejsc i profesji którymi się zajmują jest równie imponująca co liczba miejsc, które odwiedzili. Praca w różnych zawodach pozwala im jeszcze pełniej dotrzeć do konkretnej grupy ludzi z którą w danym momencie współżyją. Praca z nimi pozwala im w pełni zaaklimatyzować się w konkretnym miejscu 
i poznać panujące tam zwyczaje. Powoli, bez pośpiechu. 
Bez naglących terminów i non-stop dzwoniących telefonów. 
Obywatele świata. Nie biznesmeni czy też celebryci 
z pierwszych stron gazet. Nie ludzie słowa, lecz 
ludzie czynów. To oni, wyłącznie oni, zasługują w pełni 
na miano 'obywateli świata'. Kto wie, może i nam w niedalekiej przyszłości dane będzie spotkać ich na swej drodze?

Autor: Szymon Kowalski (www.szymonkowalski.com)
Źródło: naTemat.pl

Atol Maupiti, Polinezja Francuska

Indianin Embera. Park Narodowy Soberania. Panama

Gdzieś w Namibii

Ponieważ od 2017 roku podróżuję w parze, stworzyliśmy wspólną mapę.

 

Serduszko to miejsca, w których byliśmy razem.

 

Czarna kobieta to moje kraje.

 

Żółty ludzik to kraje Radka.

bottom of page